poniedziałek, 14 lutego 2011

Rozdział 9


Dni mijały spokojnie. Rano szkoła, którą cierpliwie znosiłam. Potem praca w pizzerii, następnie ostatnie poprawki co do projektu z chłopakami i na koniec nauka, której było tak wiele, że można było nią rzygać. Ostatecznie chodziłam spać o drugiej w nocy, a rankiem budziłam się jeszcze bardziej zmęczona niż poprzedniego dnia. Dało się nawet to zauważyć, wory pod oczami, które były dość napuchnięte, oraz czerwone plamy, które pojawiły się na policzkach. I nagle koniec listopada, dzień w którym przedstawimy swoje prace. Biegłam korytarzem szkolnym, trzymając mocno torbę, która cały czas spadała mi z ramienia i szukając Dericka i Allena. Zatrzymałam się biorąc szybki oddech i wyjrzałam zza okno. Oni  spokojnie siedzieli na ławce w ogrodzie szkolnym zajęci jakąś bzdurną pogawędką. Cała podniecona i podenerwowana zarówno  pobiegłam do nich i stanęłam przed nimi wymachując rękami na wszystkie strony.
-Przynieśliście wszystko, znacie harmonogram pracy, umiecie na pamięć swój tekst lub chociaż przeczytaliście to co macie do powiedzenia? – Rzucałam tak szybko pytaniami, że zlewały się one w jedną całość, której nawet najbystrzejsze rozumy świata by nie rozszyfrowały.
Obaj tylko popatrzyli na mnie ze zdziwieniem i wrócili do swojej rozmowy. No tak jak mogłam się w ogóle liczyć w naszym trio. Idąc do klasy ujrzałam Dafne, która tak samo jak ja podenerwowana chodziłam tam i z powrotem w myślach coś powtarzając. Nagle zalała mnie fala smutku. Brakowało mi jej humoru, charyzmy, roztargnienia i dowcipów które nie były śmieszne, ale zawsze wybuchałam szczerym śmiechem gdy je słyszałam. Ta rudowłosa dziewczyna wlała we mnie dużo dobrej energii, pomimo tego, że nie pokazywała jak bardzo jej zależy na naszych kontaktach, co było w sumie przyczyną rozpadu naszej znajomości, zawsze starała się mnie wspierać jako tako i co najdziwniejsze udawało się jej to. Nagle zatrzymała się w miejscu i spojrzała na mnie. Pomachałam jej, tak po prostu, tak o… Bo tak czuło moje serce i nie umiałam mu się sprzeciwić w tej chwili. Od razu skierowała wzrok w  podłogę i zaczęła wykonywać tę samą czynność co sprzed chwili. Weszłam do klasy i rozłożyłam nasze plakaty, drzewo genealogiczne, ulotki, które mieliśmy dla wszystkich oraz zdjęcie rodziny Dericka, bo tylko on miał fotografię jego pełnej rodziny i tylko on się na to zgodził… No pod lekkim przymusem. Wzięłam scenariusz naszego przedstawienia, który był dość krótki i zaczęłam czytać na głos to co miałam powiedzieć. Mój głoś drżał chociaż prezentacje nawet się nie zaczęła. Żołądek znów dał mi sygnał jak bardzo jestem zdenerwowana. Pomyślałam, że w takim stanie nie dam rady wyjść przed widownie, nie ważne, że było to tylko kilkanaście osób z mojej klasy, po prostu nie umiałam tego zrobić. Wybiegłam szybko z sali i udałam się do łazienki. Kilka dziewczyn smarowało swoje wargi błyszczącymi i pachnącymi szminkami, na mój widok mlasnęły tylko ustami i zabierając swoje torebki wyszły. Oparłam ręce  na biodrach i spojrzałam w lustro. No dalej! Jesteś silna pokaż to wszystkim! Rusz się! Katowałam się tymi dopingującymi hasłami, aż ktoś wszedł do łazienki. Była to Dafne. Nie zdziwiło mnie to. Byłyśmy podobne w zachowaniu jeśli chodzi o stres. Wyjrzała zza drzwi i napotykając wzrokiem na mnie przekręciła oczami i wyszła. Nie miałam jej tego za złe… W sumie nie mogłam jej mieć tego za złe. Odświeżyłam zimną wodą moja twarz i ruszyłam do sali. Kilka osób już siedziało na miejscach powtarzając tekst, lub wyjmowało swoje rzeczy z pudeł, które przynieśli . Z uśmiechem na ustach podałam wszystkim zrobione własnoręcznie ulotki. Narysowałam na nich trzy osoby- ojca, matkę i córkę z wielkimi uśmiechami na twarzy, na dole ulotki była definicja słowa rodzina z encyklopedii, zaś na następnej były nasze wyjaśnienia. Pod moim imieniem były następująca treść „ Rodzina jest to grupa spokrewnionych ze sobą osób, które się obdarzają bardzo silnym uczuciem. Pod imieniem Dericka było coś podobnego „ Rodzina to ludzie, którzy kochają się, wspierają i są ze sobą na dobre i na złe, rodziny nie da się wyrzec”. Natomiast pod imieniem Allena brzmiała najbardziej dziwaczna definicja rodziny „Rodzina to ludzie, którzy próbują kierować twoim życiem wbrew twej woli tłumacząc te postępowanie tym, że są twoją rodziną”. Była dziwna ponieważ zawierała dużo prawdy w sobie? Czy była dziwna dlatego, że pierwszy raz ktoś w końcu powiedział to na głos? Dłużej się nad tym nie zastanawiając usiadłam zajmując miejsca chłopakom obok siebie. W końcu pani Grockles weszła do klasy i zostawiając swoje rzeczy tj. torebkę, teczkę na laptopa oraz kilka reklamówek. Stanęła przed nami i wywołała kilka nazwisk. I tak przez większość lekcji, ludzie wstawali, odgrywali nudne scenki i zajmowali się dyskusją nad słowem rodzina. Każda inscenizacja była do siebie nużąco podobna, prawie zasypiałam na krześle, gdy ktoś wypowiedział nasze imiona na głos. Otworzyłam jedno oko i zauważyłam panią Grockles z uśmiechem na twarzy, która zapraszała nas na prymitywną scenę czyli niewielką część podłogi oddzieloną czarną taśmą klejącą. Rozłożyliśmy plakaty, a drzewo genologiczne trzymał Allen, który zachowywał jak zawsze kamienną twarz. Zresztą trzymanie drzewa to było jego jedyne zadanie, może dlatego był z niego taki dumny i bez wstępnych ceregieli zgodził się na to odpowiedzialne zadanie. Wraz z Derickiem wymawialiśmy nasze kwestie, ostatecznie  zrezygnowaliśmy z przedstawienia gdyż nie bardzo chciało się nam marnować czasu na sprawy już wcześniej przedstawione. Na koniec wszyscy zaczęli klaskać, ale to bardziej dla tego, że lekcja dobiegała końca. Pani od angielskiego wyszła na środek klasy tam gdzie nie dawno wystawiane były prezentacje.
-Jestem z was dumna, że pokazaliście nie tylko że grunt to rodzina, ale także że grunt to znajomi, przyjaciele i miłość. – Uśmiechnęła się do nas wszystkich. – Za te zadanie nie będę wystawiać nikomu ocen bo to moim zdaniem zniszczyłoby to co tu tak naprawdę się liczyło. Jedność. A teraz spokojnie możecie wyjść na lunch, dziękuje.
Wszyscy popatrzyli na sobie zaskoczeni. Nie ma ocen?! Każdy harował jak dziki wół by po prostu poczuć jedność?! Co to za farmazony?! Jak debil musiałam siedzieć z Derickiem i Allenem przez prawie cały miesiąc myśląc i tworząc nasze dzieło za które nie dostaliśmy nic. Allen wkurzony, że jego drzewo genealogiczne nie zostało docenione, wyszedł z klasy pierwszy.
-Beznadzieja jakaś. – Rzekł wkurzony Derick i wyszedł za nim i resztą ludzi.
-Gorzej… -Powiedziałam i wychodząc cisnęłam wszystkimi plakatami w kubeł na śmieci, gdzie następnie ruszyłam korytarzem. Nagle ktoś mnie chwycił za ramie. Była to ta sama osoba, którą spotkałam dziś na korytarzu i w łazience- Dafne.
-To jakieś chore nie myślisz ? – Zapytała mnie jak gdyby nigdy nic. W sumie mogłam pobawić się w to samo, że to co stało się w sklepie nie stało się wcale.
-Totalnie. Masz może ochotę na lunch ? – Spojrzałam na nią z entuzjazmem.
-Jasne. – Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i ruszyłyśmy przed siebie.
Już nic nie rozumiałam…

Trochę inspiracji :


Siasia

14 komentarzy:

  1. też bym się wkurzyła żebym nie dostała oceny, za coś nad czym ciężko pracowałam...fajne opowiadanie:) czekam na cdn..pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !
    Też bym się wściekła na nauczycielkę.
    ;DD
    Może wreszcie się pogodzą :)


    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj znam to uczucie ciągłego radzenia sobie ze stresem. To mój wróg i przyjaciel. Motor i spowalniacz. Nienawidzę.

    Świetne słowa. Aha.. Skąd bierzesz te inspiracje? Świetne zdjęcia!

    Zapraszam do mnie : www.pachnieckobieta.blogspot.com
    Nowe słowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Obserwuję Cię :) Już mi nie uciekniesz.

    a zdjęcia skąd?

    OdpowiedzUsuń
  5. na prawdę świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. cudownie składasz słowa w całość!

    OdpowiedzUsuń
  7. mam nadzieje że wszyscy się w końcu pogodzą! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bym wyszła z sali kiedy była by taka sytuacja. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wybacz ze dzisiaj nie przeczytam bo zaraz lece ale spojrzalam na inspiracje bardzo fajnee super sa wszystkie i fajny lakierek do paznokci!(:

    OdpowiedzUsuń
  11. O super nowe opowiadanie :)
    Juz sie biorę za czytanie :*


    http://fashioonfever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. 2 dni mnie nie było a tu tyle nowości, którymi nacieszyć się nie mogę, jesteś cudowna! :):)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba nie muszę pisać że opowiadanie jest świetne;)

    czekam na dalszą część:)

    OdpowiedzUsuń
  14. też bym się wkurzyła.
    zapraszam do mnie :
    www.pamela-bornthisway.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń