czwartek, 17 lutego 2011

Rozdział 11


Ostatnio dużo zastanawiam się nad szczęściem. Czy szczęście można sobie przygarnąć? Można tak bezproblemowo i bez konsekwencji mieć je na stałe? Trzeba wykupić jakiś limit? Im więcej jest smutnych dni tym silniejszy i lepszy pakiet otrzymujesz? Zadawałam sobie ciągle te pytania, bo u mnie w końcu zaczęło być po prostu dobrze. I nadal nie wiem czy los znów bawi się ze mną w berka robiąc mi kolejne nadzieje, przyzwyczajając mnie do czegoś, a potem tak po prostu w gwałtowny sposób odbierze mi to?  Co noc ta sama refleksja. I co noc nie doszłam  jeszcze do ostatecznej odpowiedzi. No cóż może takowa nie istniej? Szczęście ma przecież wiele imion… czyż nie tak? Moje życie powoli stawało na nogi, po silnym upadku, nawet pogoda się nade mną litowała. Codziennie rano przez moje okno wpadały pojedyncze promyki słońca. Była to najłagodniejsza zima od wielu lat. Czysty przypadek? Tata i Miranda zaczęli spotykać się na poważnie, przez co przed każdym wyjściem na randkę, ojciec aż drżał ze strachu. W sumie rozumiałam go, nie chciał niczego zepsuć, chciał by ten drugi raz okazał się trafiony i jak najmocniej z całego serca wspierałam go. Bardzo polubiłam Mirandę, może też dlatego, że nie zależało jej tylko na moim ojcu, chciała też złapać dobry kontakt ze mną, zbliżyć się , ale robiła to wolnymi kroczkami co mi jak najbardziej mi odpowiadało. Czasami, czego się boje przyznać przed samą sobą, czułam, że być może będę w końcu miała pełną rodzinę. Ale gdy tylko ta myśl nasunęła mi się od razu zsuwałam ją na boczny tor, jakby to był papieros, na którego mamy silną ochotę, ale nie możemy sobie na niego pozwolić. Tak naprawdę było mi po prostu głupio, bo ja przecież mam już rodzinę… Nadszedł  3 grudnia, dzisiaj mieliśmy urządzić klasowe losowanie mikołajkowe. Wszyscy ustawiliśmy się gęsiego w kolejce i każdy losując karteczkę, zerkał na nią, a następnie szybko chował do kieszeni. W duchu prosiłam o Dafne. Ten okres bardzo nas do siebie zbliżył i tak, tak w końcu nazwałyśmy się przyjaciółkami! Ta pewność i wiedza, że wiem na czym stoję i mam obok siebie bliską mi osobę wyzwala we mnie całkowitą euforie. I chylę czoła wszystkim, którzy wraz ze mną dzielą los posiadania najlepszej przyjaciółki lub przyjaciela na świecie. Podeszłam do kapelusza, w którym było kilka zwiniętych białych karteczek, zanurzyłam dłoń i wyjęła jedną. Odeszłam na bok i rozwinęłam wylosowaną kartkę. Gdy zobaczyłam napis o mało się nie przewróciłam. Wielkimi drukowanymi literami było napisane DERCIK. Pierw ogarnęło mnie znane uczucie pt „ Niech szlag trafi”, ale potem czując na sobie wzrok innych opanowałam się i usiadłam w ławce. Spuściłam lekko głowę, zasłaniając twarz za włosami i mój mózg, który w tej chwili sam rozkładał ręce z bezradności próbował wymyślić  prezent odpowiedni dla chłopaka. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek szkolny, szaleńczo wołający na przerwę. Koło mnie od razu stanęła Dafne.
-No i jak kogo masz? – Spytała się. Była strasznie podekscytowana.
-Dericka. – Przekręciłam oczami. – A ty ?
-Petera! – Prawie krzyknęła.
-To świetnie o tym chyba marzyłaś co? – Uśmiechnęłam się widząc jej rozpromienioną twarz.
-No ba! Ten koleś nie zwraca na mnie uwagi odkąd zorientował się, że na lekcji angielskiego ciągle się na niego wpatruje. Ale mówię ci jeszcze go zdobędę, kupię taki zajebisty prezent, że aż sama siebie zaskoczę.
-A co do prezentu, jak myślisz co mogę kupić Derickowi ? – Spojrzałam na nią błagalnie, z nadzieją, że może ona coś wymyśli.
-Ej zluzuj. Czemu podchodzisz do tego zadania z takim beznadziejnym nastawieniem. W sumie przecież znasz go już trochę to powinno być łatwiejsze niż ci się wydaje.
-Po pierwsze nie, nie znam go. A po drugie to jest strasznie trudne, więc nawet nie wiem o czym mówisz. – Spuściłam wzrok, aż naglę w mojej głowie zaświeciła żarówka. –Ale czekaj! Skoro będziesz kupowała coś Peterowi to pomożesz i mi wybrać prezent dla Dericka. – Teraz uśmiech zajmował większość mojej twarzy, co musiało wyglądać idiotycznie.
-Nie mam mowy. To ma być coś osobistego skarbie. – Puściła do mnie oczko, a cały wesoły nastrój opuścił mnie tak szybko jak to możliwe.
-Dzięki…- Odpowiedziałam cicho pod nosem.
-Ej nie bądź na mnie zła i zmień nastawienie, dasz sobie radę. A teraz spadam na matematykę, ciao. – Pomachała do mnie odchodząc i zniknęła za rogiem.
Jeszcze przez chwile stałam na środku korytarza szkolnego całkiem zdruzgotana, a potem ruszyłam na lekcje. Im bardziej chciałam by zajęcia trwały dłużej tym bardziej mój znany z droczeń się ze mną „przyjaciel” czas, przyśpieszał jak tylko mógł. Nie dość, że za nim się obejrzałam, lekcje dobiegły końca to musiałam się teraz wybrać do sklepu, a to oznaczało kilka godzin spędzonych na bezsensownym poszukiwaniu idealnego prezentu, którego powiedzmy sobie szczerze nigdy nie znajdę. Jednak idąc za wskazówkami Dafne nie dałam się pogrążyć w całkowicie  rozpaczy i oglądając ciekawe wystawy sklepów zastanawiałam się nad tym co może lubić chłopak taki jak Derick. Gry komputerowe? Może jakąś płytę? Koszulkę z ciekawym logo? I nagle w mojej głowie ponownie zaświtało. Nagle ujrzałam znów jego dom. No pewnie!- krzyknęłam do siebie. Mecz, piłka! Przecież razem z Allenem oglądali wtedy piłkę nożną, więc może po prostu kupię mu piłkę. Z radości chciałam aż podskoczyć i ruszyłam pędem do sklepu sportowego. Na wejściu powitał mnie miły sprzedawca.
-W czym mogę pani pomóc?
-Szukam piłki do gry w nożną, tylko naprawdę chcę by to było coś dobrego.
-Ależ oczywiście zapraszam za mną.
Podążyłam za sprzedawcą, który kierował się miedzy półkami w sklepie, aż dotarłam do stoiska, które teraz najbardziej mnie interesowało.
- Polecam o te piłki. –Wyjął czarną piłkę adidas i podał mi ją. Nie wiedząc co zrobić przycisnęłam ją lekko sprawdzając ile ma w sobie powietrza. Od razu na moim policzku wystąpił rumieniec wstydu.
-No tak wydaje się być dobra.
-To jak zapakować?
-Tak bardzo proszę. – Oddałam piłkę sprzedawcy, zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Spojrzałam na zegarek. Świetnie! Minęło tylko 45 minut. Po drodze do domu wstąpiłam jeszcze do cukierni kupując jakieś słodycze i wsypując je do torebki w której znajdował się potencjalnie najlepszy prezent dla Dericka. Szybko mijały dni. Gdy się zbudziłam i spojrzałam na kalendarz wiszący na ścianie doszło do mnie że dziś jest 6 grudnia. Szybko ogarnęłam pokój i swój wygląd i skoczyłam na dół zjeść śniadanie. Już dawno temu kupiłam prezent dla taty, srebrne spinki do mankietów. Ponieważ ojciec coraz częściej ubierał eleganckie koszulę i garnitur na spotkania i kolacje z Mirandą ten prezent wydał mi się najlepszy.
-Cześć słonko. – Powitał mnie ciepło. –Mam coś dla Ciebie.
Wręczył mi kolorową torbę.
-Tak się składa, że ja dla Ciebie też coś mam. – Podałam mu małe pudełeczko.
-Nie trzeba było! To takie zbyteczne wydawanie pieniędzy. – Otworzył mój prezent i od razu mnie przytulił. – Dziękuje kotku.
Czułam ogromną satysfakcje  z tego, że podarunek mu się spodobał. Ja sama rozpakowałam swój. W środku znajdował się aparat fotograficzny. Na sam jego widok otworzyłam szeroko oczy.
-Prze… Przesadziłeś.- Wyjąkałam.
Uśmiech zszedł z twarzy taty.
-Zrobiłem coś nie tak?- Zmarszczył brwi i popatrzył na mnie.
Rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam.
-To najcudowniejszy prezent na świecie, ale strasznie drogi.
Tato odczuł wielką ulgę, bo głośno wypuścił powietrze z ust, ściskając mnie mocno.
-A już myślałem… No nic, cieszę się że Ci się podoba, po prostu zdałem sobie sprawę, że już czas byś miała takie swoje urządzonko, dzięki któremu będziesz mogła łapać na zawsze najszczęśliwsze chwilę w swoim życiu.
-To wspaniały pomysł. – Uśmiechnęłam się promiennie.
Pakując aparat do plecaka wyszłam do szkoły. Ręka cały czas mi dygotała, jakby uginała się pod ciężarem trzymanej torebki z piłką. Mimo to musiałam się uspokoić, wchodząc do klasy. Wszystkie oczy skierowały się na mnie, zresztą na każdego kto wchodził do pomieszczenia. Każdy był ciekawy jakiej wielkości jest prezent, jaki masz kształt torba lub papier ozdobny owinięty w dany prezent i najważniejsze -czy ten prezent należy do niego. Podeszłam do Dafne.
-I jak? – Spytałam.
-Trzymaj za mnie kciuki, myślę że to jest to, a jak u Ciebie?
-Też myślę że to jest to. – Zrobiłam zadziorną minę i odwróciłam się do nauczycielki, która kazała w tej chwili rozdać sobie prezenty. Nawet nie zdążyłam dostatecznie szybko podejść do Dericka bo on już znajdował się naprzeciwko mnie i wręczał mi małą paczuszkę. Zaśmiałam się na cały głos, a on tylko popatrzył lekko zdezorientowany. Od razu umilkłam zdając sobie sprawę, że strzeliłam gafę. Derick zrozumiał wszystko, gdy ja też wręczyłam mu prezent. Uśmiechnął się od ucha do ucha i wziął go ode mnie. Otwierając małe pudełeczko zobaczyłam naszyjnik z serduszkiem.
-Łał! – Powiedziałam na głos.
-Podwójne łał! – Odpowiedział wyjmując swoją piłkę.
-Dzięki Derick. – Uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Pomóc Ci założyć?
-Jasne. – Odwróciłam się do niego tyłem i odgarnęłam włosy. Poczułam jego ciepłe dłonie na karku i przeszedł mnie miły dreszcz. Gdy stanęłam znów naprzeciwko niego, byliśmy już tak blisko siebie, że czułam jego ciepły oddech na swoim policzku. Ponosząc się chwili dotknęliśmy obje swoich ust. Pocałunek trwał kilka sekund, ale dla mnie była to cała wieczność. Jego usta były dla mnie ukojeniem, miejscem, którego się szuka, miejscem do którego idealnie się pasuje. Moim miejscem. Chciałam by ten moment trwał wiecznie. Przez chwilę pomyślałam o aparacie leżącym na dnie mojego plecaka. To o takiej chwili mówił tata? Ale czekaj czy ja właśnie poczułam coś do Dercika?!

Trochę inspiracji:


Dzisiaj mija pełen tydzień od założenia bloga. 
Chciałabym na początku podać kilka cyferek.
Otóż przez cały ten tydzień zdobyłam 19 obserwatorów, 94 komentarze i 755 wyświetleń.
Jestem ogromnie wdzięczna wszystkim, którzy śledzą tą lekturę, za ciepłe słowa, za wsparcie,
za poprawianie mnie w razie błędu, za to że nigdy nie wyobrażałam sobie, że zdobędę takie efekty.
Jesteście wspaniali! 
Dziękuje wam bardzo, uwielbiam was <3

Siasia

12 komentarzy:

  1. O ja wchodze
    a tu 11 rozdzial JUHUUuu

    :)

    http://fashioonfever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu :)
    Ale super! Takie sytuacja z zaskoczenia,ale jest !
    Bardzo,bardzo mi się podoba.
    Czekam na następne rozdziały !


    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. wlasnie musialam nadrabiac i czytac od 4 rozdzialu ;p uff :D czekam na kolejne rozdzialy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Jestem ciekawa, co teraz z Allenem...
    Zaskakujesz, i to jest super. Jesteś nieprzewidywalna:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialnie !
    Już nie mogę się doczekać 12 rozdziału.
    Kooocham to <3
    No, nie myślałam, że z Derickiem ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma za co dziekowac to ja dziekuje!
    Naprawde swietnie piszesz(:
    i fajne inspiracje dajesz ktore podchodza pod moj styl!

    OdpowiedzUsuń
  7. BARDZO mi się podobają te historie.. już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! Zdjęcia też są świetne :*

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam czytać tę historię ! czekam na resztę ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj z rana tak mi sie nudziło , że postanowiłam przeczytać wszystkie rozdziały od początku do końca. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak mi się nudziło z rana , że postanowiłam przeczytac wszystkie rozdziały od początku do tego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ty uwielbiasz nas, a my uwielbiamy Ciebie! :) i szczerze powiem, że od początku czułam, że między nimi zaiskrzy ^^

    OdpowiedzUsuń